sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 10

   Otworzyłam powoli oczy i pierwsze co zobaczyłam to widok, który David widzi zapewne codziennie. Kiedy przestałam patrzyć się w jedno miejsce zobaczyłam, że na szafce po prawej stronie leżała czerwona róża, pod którą była kartka. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.

Jestem na treningu, wrócę o 11, jeśli chcesz to zaczekaj na mnie, jeśli
nie to kluczyki do samochodu leżą na szafce koło drzwi (ale mam nadzieję,
że zostaniesz).
Valentina jest na dole, zrobi ci śniadanie.
PS.Przepraszam za wczoraj, mam nadzieję, że to nie zmieni naszych relacji. 
David.

Na zegarku widniała godzina 9:56 więc pomyślałam, że co mi zależy,  i tak nie mam dzisiaj nic do roboty a wypadało by porozmawiać z Davidem o wczorajszym wieczorze. Wzięłam do ręki różę, która nadal leżała na stoliku i ja powąchałam. Kiedy poczułam piękny zapach tylko się uśmiechnęłam. Chwilę jeszcze tak leżałam i patrzyłam na Londyn ale pomyślałam jeszcze o Valentinie. Przydałoby się z nią przywitać, tak więc wstałam z łóżka i zeszłam na dół gdzie znalazłam gosposię krzątającą się po kuchni.
-O, dzień dobry dziecko! - nie zdążyłam nic powiedzieć bo uprzedziła mnie kobieta.
-Dzień dobry pani Valentino. - odpowiedziałam i szczerze się uśmiechnęłam.
-To co zjesz na śniadanie?
-Nie jestem jakoś szczególnie głodna więc niech pani nie robi sobie kłopotu. - naprawdę nie byłam głodna więc nie chciałam wpychać sobie niczego na siłę, a poza tym jak myślałam o wczorajszym to w moim gardle pojawiała się gula przez, którą chyba nic nie przełknę.
-Ale nie ma mowy, musisz coś zjeść bo nie będziesz miała energii i jeszcze gdzieś zemdlejesz a wtedy nie chcę wiedzieć co David by zrobił.
-No dobrze. - z tą kobietą nie dało się wygrać w tej kwestii dlatego odpuściłam, na moje słowa Valentina szeroko się uśmiechnęła i popędziła do lodówki a ja w tym czasie poszłam ponownie na gorę w celu ubrania się. Byłam gotowa po jakiś piętnastu minutach i akurat wtedy Valentina zawołała, że śniadanie gotowe. Chwilę później siedziałam już przy stole jedząc pyszne rzeczy zrobione przez wspaniałą panią Valentinę.
Chciałam, żeby została i zjadła ze mną ale powiedziała, że nie ma czasu bo za dwa dni przyjeżdżają rodzice Davida na co pomyślałam o swoich. Chciałabym pojechać do Brazylii choćby na weekend, żeby zobaczyć się z nimi, albo żeby oni przyjechali tu. Mój brat jest aktualnie w Hiszpanii, ten to ma życie, do niego też chętnie bym się wybrała, ale to jak na razie pozostaje marzeniem.
Kiedy już zjadłam nie miałam, żadnego zajęcia a do godziny jedenastej było jeszcze dwadzieścia minut, poszłam do kuchni gdzie była pani Valentina.
-Może pomóc pani w czymś? - zapytałam patrząc jak kroi mięso.
-Nie musisz , poradzę sobie. - odpowiedziała ciepłym tonem gosposia.
-Ale naprawdę chcę pomóc, nauczyłam się, że jak ktoś mi pomaga to ja też temu komuś muszę w czymś pomóc. - Valentina zgodziła się więc wzięłam nóż ze wskazanej przez nią szuflady i zaczęłam robić to co ona.
-Powiedz mi od kogo nauczyłaś się takiej mądrej rzeczy? - cisza nie trwała długo, kiedy usłyszałam co powiedziała to stanęłam jak wryta patrząc przed siebie. To ON mnie tego nauczył. Nauczył mnie, że życie nie polega tylko na braniu ale także na dawaniu. - To wiąże się z jakąś historią, prawda? Z jakąś osobą. - przerwała moje rozmyślania kobieta. Opowiedzieć jej tą historię? Czuje, że jest godna zaufania.
-Tak.
Przez kolejne dziesięć minut Valentina słuchała w skupieniu moich słów i patrząc w moje oczy, które zaszły łzami. Ale ja już nie chcę płakać, muszę być twarda.
-Przykro mi kochanie. - powiedziała kobieta dotykając mojego ramienia. - Ale powiem ci jedną, ważną rzecz. Nie możesz się zatrzymać i żyć dalej w tym co było, musisz żyć tym co jest, bo masz dla kogo wstawać rano z łóżka. Kiedyś znajdziesz kogoś kogo pokochasz tak jak Noah. A może to stanie się już niebawem. - i w tej chwili Valentina przerwała swoją wypowiedź gdyż usłyszałyśmy trzaśnięcie drzwiami.
Nie chciałam, żeby piłkarz widział, że coś się stało dlatego poprawiłam szybko włosy i odwróciłam się w stronę drzwi od kuchni, w których po chwili stanął David.
-No witam moje panie! - powiedział jak zawsze szczęśliwy ale gdy spojrzał na mnie uśmiech zszedł mu z twarzy. Jakoś nigdy nie miałam zdolności ukrywania tego co czuje i tak było tym razem.
-Wiecie kochaneczki ja muszę wyjść do sklepu bo czegoś mi brakuje. - Valentina też chyba wszystko zauważyła i po swoich słowach "ulotniła" się z kuchni. Po ponownym dzisiaj usłyszeniu trzaśnięcia drzwi nic nie mówiąc przeszłam obok Luiza nic nie mówiąc i udając się do salonu. Zaraz po mnie zjawił się tam chłopak.
-Słuchaj. - powiedzieliśmy oboje w tym samym momencie. - Zacznij. - tym razem odezwał się tylko on.
-Ja... ja po prostu... nie chcę niczego zaczynać, czegoś na co z jakiegoś powodu nie jestem gotowa, po prostu... - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, jak to ująć w słowa.
-Rozumiem wszystko, nie chce niczego ci narzucać. Możemy zapomnieć o tym co się wczoraj wydarzyło. - widziałam w jego oczach smutek i rozczarowanie.
-Nie psujmy relacji, która jest teraz między nami.
-Dobrze ale powiedz, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
-Nie jest. Teraz muszę już naprawdę iść. Do zobaczenia. - wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania. Nie chciałam ranić Davida, był niesamowity ale jak dla mnie było za wcześnie na cokolwiek więcej niż przyjaźń, Jednak gdy z nim rozmawiam nie myślę o wydarzeniu sprzed paru miesięcy. Czas pokaże...

*DAVID*
   Nie wiem co czułem. Siedziałem dalej w tym samym miejscu. Nie znamy się z Albą długo ale nie była mi obojętna. Miałem uczucie zapewnienia jej bezpieczeństwa i dania jej wszystkiego co potrzebuje. Coś się we mnie zmieniło, coś nowego się pojawiło. Czy to mogła być miłość? Po tak krótkim czasie? Nie wiem, ale wszystko na to wskazuje, ale ona chyba tego nie czuje. Jak sama potwierdziła nie było to nasze ostatnie spotkanie więc... czas pokaże.

*ALBA*
   Weszłam do domu ale nikogo w nim nie było, poszłam więc na górę do siebie, wzięłam potrzebne rzeczy i skierowałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Lubiłam stać pod gorącą wodą i nic nie robić, po prostu stać. To mnie odprężało. Uwalniałam się wtedy od wszystkich zły myśli. Wspominałam dobre chwile, np. z Noah, pamiętam nasze pierwsze spotkanie jakby to było wczoraj. Phoenix, Arizona. 11 maja 2007 rok. Właśnie zaczynałam warsztaty i oczywiście jak to ja wtedy nigdy nigdzie nie mogłam zdążyć. Pół biegnąc, pół idąc prawie wpadłam pod samochód, który prowadził właśnie ON. I jakoś tak się dalej potoczyło, że wymieniliśmy się numerami i często spotykaliśmy aż zostaliśmy parą. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Nigdy nie zapomnę żadnego wspomnienia związanego z nim, nigdy nie zapomnę tamtych wspomnień ale nie mogę się też zatrzymywać, muszę nabywać nowe, dobre chwile godne zapamiętania. 
Po kilkudziesięciu minutach stania pod strumieniem gorącej wody wyszłam spod prysznica i owinięta ręcznikiem udałam się do pokoju, żeby ubrać jakieś zwykłe spodenki i koszulkę bo nie miałam zamiaru dzisiaj już nigdzie wychodzić. 
Po chwili usłyszałam zamykające się drzwi od domu więc zeszłam po schodach na dół i zobaczyłam przyjaciółkę z zakupami. 
-No nareszcie wróciłaś, już nie wiedziałam czy robić zakupy dla jednej osoby czy dla dwóch. - powiedziała i zaśmiała się. 
-Bardzo śmieszne. - odpowiedziałam tylko i poszłyśmy do kuchni wypakować zakupy. 
Oczywiście moja przyjaciółka nigdy mi nie odpuści i od razu zaczęła wypytywać o wczorajszy dzień więc wszystko jej opowiedziałam ze szczegółami bo nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic.
-Kochana, ja wiem, że niedawno straciłaś Noah ale to nie może wpływać na całe twoje życie, on zawsze będzie dla ciebie kimś bardzo ważnym, jest z tobą duchem ale już nie ciałem dlatego myślę, że powinnaś dać szansę Davidowi, przecież nie musisz od razu z nim być ale warto chyba zyskać nowego przyjaciela.
-Może i masz rację. - odpowiedziałam i wtedy zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam kto dzwoni, był to mój brat Francisco. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Isco! Co się stało, że dzwonisz? - zapytałam z entuzjazmem.
-Mam bardzo interesującą propozycję, siostrzyczko. - zaczęłam się poważnie zastanawiać o co chodzi bo brzmiał bardzo tajemniczo.
-No to zamieniam się w słuch.



   No i znowu dłuższa przerwa, przepraszam was ale coś ostatnio internet mi czasami działa a czasami nie więc ratowałam się internetem w telefonie. 
Średni jestem zadowolona z tego rozdziału no ale chciałam jak najszybciej coś wstawić więc...
AAA! Zapomniałabym. Słyszałyście, że Sergio Ramos zostanie tatą? Byłam zaskoczona jak się dowiedziałam ale się ciesze i życzę i Jemu i Pilar szczęścia i zdrowego, pięknego maluszka ;) . 
Piszcie co sądzicie i do napisania! ;).
POZDRAWIAM ;* .
PS. Wiem, że to baaaaaardzo nie na temat, ale czy lubicie One Direction? Bo jakoś ostatnio mnie zainteresowały opowiadania właśnie o nich i pomyślałam czemu by nie napisać swojego. Tylko błagam, jak ich nie  lubicie to po prostu to zignorujcie a nie piszcie jakieś hejty czy coś w tym stylu, takie komentarze zostaną skasowane.

18 komentarzy:

  1. Zapraszam na rozdział II na http://triumfmilosci2.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy rozdział na http://darte-un-beso.blogspot.com/ zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na czwarty rozdział na http://darte-un-beso.blogspot.com/ :)

      Usuń
    2. zapraszam na nowy rozdział na http://darte-un-beso.blogspot.com/ ;*

      Usuń
  3. Po prawie 4 miesiącach przerwy zapraszam na 5 rozdział na http://resumen-de-la-vida.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej:) Dzisiaj wpadłam na to opowiadanie i przeczytałam jednym tchem. W sumie nie wiem, czy jeszcze je piszesz bo ostatni rozdział był dosć dawno ale jeśli tak to bardzo proszę żebyś mnie informowała. Ja sama zaczynam opowiadanie o Davidzie twoj-usmiech-jej-lekarstem.blogspot.com. Jak masz ochotę to zapraszam
    Co do opowiadania to kocham Davida więc opowiadania bardzo z nim lubię. Widać, że Loczkowi zależy na Albie. Mam nadzieję, że ulegnie jego urokowi i będa razem. Nie może żyć przeszłością. Ważne jest to co tu i teraz
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;). Jestem w trakcie pisania 11 rozdziału, nie było mnie tyle czasu m.in. z tego powodu, że straciłam wenę i motywację ale wraz z twoim komentarzem w jakiejś części obie te rzeczy wróciły, więc jak tylko pojawi się nowy rozdział to oczywiście Cię o tym poinformuję ;) .
      Niestety nie wiem dlaczego ale jak chcę wejść na twojego bloga to wyświetla się, że takiego bloga nie ma ;c Daj znać co się dzieje bo chętnie przeczytam to co piszesz ;)
      POZDRAWIAM

      Usuń
    2. jednak weszłam na twojego bloga więc nie ma żadnego problemu! zabieram się do czytania ;)

      Usuń
    3. Właśnie sobie przypomniałam o tym opowiadaniu. Nie mogłam go nigdzie znaleźć bo sobie nie zapisałam. Mam nadzieję, że wena wróciła i niedługo zobaczę tu nowy rozdział :)

      Usuń
  5. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://darte-un-beso.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://darte-un-beso.blogspot.com :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. To jest chyba pierwszy blog w którym nie muszę nadrabiać rozdziałów ! Ogólnie bardzo mi się to podoba :D Ahh ta moja systematyczność ;/ Ale musisz mi wybaczyć ;*
    Jak już mówiłam rozdział, jak całe opowiadanie jest świetne. Widać ze Davidowi zależy na Albie.
    A ja mam nadzieje, ze ta długo przerwa to brak czasu a nie brak weny...
    Jak masz chwilę, zapraszam do siebie :) http://sercenamurawie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wraz z Nataleczką zapraszamy na wspólne opowiadanie na http://love--stoned.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na prolog nowego opowiadania http://volver-para-mi.blogspot.com/ :)

      Usuń
    2. dziewiątka na http://darte-un-beso.blogspot.com/ :)

      Usuń
  8. Hej :)
    Zapraszam na fanpage, reklamujący opowiadania sportowe.

    https://www.facebook.com/footballstories333

    OdpowiedzUsuń
  9. http://darte-un-beso.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń