Kolejne dwie godziny to szkicowanie, odmierzanie i dużo myślenia, od którego zaczęła boleć mnie głowa ale na szczęście prawie skończyłam ten projekt. To naprawdę duży obszar, facet dla którego to robię musi być naprawdę jakiś ważny.
-Alba! - usłyszałam głośny krzyk Joy kiedy miałam właśnie się zdrzemnąć. Pomyślałam, że dzisiaj jakoś specjalnie z nią nie rozmawiałam, tylko kiedy wróciłam ze spaceru to kazała mi wszystko opowiedzieć.
-Słucham cię? - zeszłam na dół do salonu gdzie znajdowała się moja przyjaciółka.
-To chyba dla ciebie. - podała mi nieduży list, na kopercie było napisane moje imię.
-A skąd to masz? I od kogo to? - byłam zdziwiona.
-A bo ja wiem było w skrzynce na listy to przyniosłam do domu.
-Hmm... ciekawe. - poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie gorącej herbaty, bo zaczynało robić się zimno co znaczyło, że jutro nie będzie zbyt pięknej pogody. Kiedy włączyłam wodę do gotowania usiadłam na wysokim krześle przy równie wysokim stoliku i zaczęłam czytać treść listu:
Droga Albo!
Na początku chcę podziękować Ci, że chciałaś i spędziłaś ze mną dzisiaj twój cenny czas. Chcę również powiedzieć, że naprawdę były to dla mnie bardzo mile spędzone chwilę.
Trochę się o Tobie dowiedziałem i myślę, że chcę dowiedzieć się więcej dlatego zapraszam Cię obiad. Mam nadzieję, że się zgodzisz dlatego zostawiam swój numer i czekam na odpowiedź.
PS.Masz pozdrowienia od Johna i Oscara.
Ps2. 504444823
David Luiz xx
Akurat kiedy skończyłam czytać usłyszałam, że woda się ugotowała więc zalałam herbatę i wróciłam do Joy bo chyba tym razem potrzebowałam jej rady.
*DAVID*
-Chłopaki i co teraz?! A jak nie zadzwoni albo co chyba jeszcze gorsze odmówi? - byłem lekko przerażony tym, że Alba może mnie wyśmiać, bo kto teraz, w XXI wieku, wysyła a raczej w moim przypadku podrzuca lity zamiast zadzwonić? Ale nie mam jej numeru więc nie miałem jak zadzwonić.
-Wyluzuj, na pewno zadzwoni, tylko daj jej trochę czasu do namysłu. Przecież prawie wcale się nie znacie. - Terry był jak zwykle dobrej myśli, albo tylko udawał. A Oscar, mój drugi przyjaciel? Oscar jak zwykle coś pisał na tym swoim telefonie.
-A może jednak lepiej było napisać, że zapraszam ją na kolację a nie na obiad? Bo kolacja to jednak jest bardziej taka oficjalna itp.
-No właśnie, nie może być za bardzo oficjalnie bo się dziewczyna może wystraszyć. Uwierz mi jest dobrze.
*ALBA*
-Chcesz wiedzieć co ja myślę? Więc myślę, że twój jedyny problem to w co się ubrać a nie zastanawianie się czy tak wypada. Co ci zależy? - w sumie to Joy z jednej strony ma rację, co mi zależy? Ale z drugie to tak niedawno straciłam miłość mojego życia a już umawiam się z jakimś innym mężczyzną? Ale przecież to tylko głupi obiad, co z tego może wyniknąć...nic.
-Więc pomożesz mi coś wybrać? Albo może najpierw do niego zadzwonię... - wzięłam telefon i wykręciłam numer, który David podał w liście. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
-Słucham? - kiedy miałam już wcisnąć czerwoną słuchawkę usłyszałam w słuchawce znajomy głos.
-Cześć, to ja Alba. Właśnie przeczytałam twój list, i chcia...
-Naprawdę?! Ciesze się, że zadzwoniłaś! A ten list... To John pomagał mi go pisać, ja myślałem, że to średnio dobry pomysł... - mój rozmówca nie pozwolił mi dokończyć tylko sam zaczął "nawijać" jak oszalały.
- Chciałam powiedzieć, że list był uroczy i możesz podziękować Johnowi, że ci pomógł i oczywiście pozdrów jego i Oscara.
-Żebyś wiedziała, że muszę mu podziękować, i to bardzo. Ale wracając do treści listu, to jaka jest twoja odpowiedź?
-Pozytywna. - zaśmiałam się do słuchawki, dlaczego on był taki speszony?
-Jezu, nawet nie wiesz jak mi ulżyło! Myślałem, że naprawdę pomyślisz, że jestem jakimś głupkiem z tym listem...
-Hahaha, już nie przesadzaj.
-Dobra to powiedz tylko kiedy i gdzie a ja się dostosuję.
-Może być w sobotę koło czternastej? Bo akurat wtedy mam czas.
-Jasne, że tak. A gdzie?
-Zdaję się na ciebie. - mam nadzieję, że dobrze robię mówiąc to...
-Okej, to będę po ciebie w sobotę o czternastej.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia Alba. - i po tych słowach wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Dobrze, że David pozwolił mi wybrać termin bo szczerze mówiąc to nie mam za bardzo czasu. Cały czas jestem zawalona pracą a i tak w sobotę o osiemnastej jestem umówiona z tym ważnym gościem u niego w domu, żeby mógł obejrzeć projekt, mam nadzieję, że się wyrobię...
Od godziny siedziałam z Joy przed szafą, jak dla mnie to mogłam ubrać się po prostu w jeansy, po co miałam się stroić na zwykły obiad. No ale już dam mojej przyjaciółce trochę się pocieszyć.
-Alba niestety muszę cię zmartwić ale nie mamy nic odpowiedniego dla ciebie więc musimy iść na zakupy. Jest środa także mamy dwa dni.- no to tego się nie spodziewałam ale ostatecznie musiałam się zgodzić.
Na zakupy wybrałyśmy się w piątek ponieważ moja przyjaciółka miała wtedy wolne. Chodziłyśmy już po sklepach od godziny jedenastej, a teraz była czternasta. W każdym sklepie musiałam coś przymierzać, myślałam już, że nie wytrzymam, lubiłam zakupy i to bardzo ale z Joy to była męczarnia. Niektóre rzeczy były naprawdę ładne ale podobały się tylko mi.
Zmierzałyśmy już w stronę wyjścia bo po jakimś czasie już nawet Joy zwątpiła.
-Alba... - usłyszałam i obróciłam się bo nie zauważyłam przyjaciółki obok siebie. Stała prze witryną jakiegoś sklepu i wpatrywała się w coś. Podeszłam do niej. - To jest to.
-Żebyś wiedziała, że muszę mu podziękować, i to bardzo. Ale wracając do treści listu, to jaka jest twoja odpowiedź?
-Pozytywna. - zaśmiałam się do słuchawki, dlaczego on był taki speszony?
-Jezu, nawet nie wiesz jak mi ulżyło! Myślałem, że naprawdę pomyślisz, że jestem jakimś głupkiem z tym listem...
-Hahaha, już nie przesadzaj.
-Dobra to powiedz tylko kiedy i gdzie a ja się dostosuję.
-Może być w sobotę koło czternastej? Bo akurat wtedy mam czas.
-Jasne, że tak. A gdzie?
-Zdaję się na ciebie. - mam nadzieję, że dobrze robię mówiąc to...
-Okej, to będę po ciebie w sobotę o czternastej.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia Alba. - i po tych słowach wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Dobrze, że David pozwolił mi wybrać termin bo szczerze mówiąc to nie mam za bardzo czasu. Cały czas jestem zawalona pracą a i tak w sobotę o osiemnastej jestem umówiona z tym ważnym gościem u niego w domu, żeby mógł obejrzeć projekt, mam nadzieję, że się wyrobię...
Od godziny siedziałam z Joy przed szafą, jak dla mnie to mogłam ubrać się po prostu w jeansy, po co miałam się stroić na zwykły obiad. No ale już dam mojej przyjaciółce trochę się pocieszyć.
-Alba niestety muszę cię zmartwić ale nie mamy nic odpowiedniego dla ciebie więc musimy iść na zakupy. Jest środa także mamy dwa dni.- no to tego się nie spodziewałam ale ostatecznie musiałam się zgodzić.
Na zakupy wybrałyśmy się w piątek ponieważ moja przyjaciółka miała wtedy wolne. Chodziłyśmy już po sklepach od godziny jedenastej, a teraz była czternasta. W każdym sklepie musiałam coś przymierzać, myślałam już, że nie wytrzymam, lubiłam zakupy i to bardzo ale z Joy to była męczarnia. Niektóre rzeczy były naprawdę ładne ale podobały się tylko mi.
Zmierzałyśmy już w stronę wyjścia bo po jakimś czasie już nawet Joy zwątpiła.
-Alba... - usłyszałam i obróciłam się bo nie zauważyłam przyjaciółki obok siebie. Stała prze witryną jakiegoś sklepu i wpatrywała się w coś. Podeszłam do niej. - To jest to.
A więc mamy w planach kolejne spotkanie Davida i Alby ;). Przygotowania idą pełną parą, jak dobrze mieć przyjaciółkę przy sobie.
Chcę wam powiedzieć, że jest mi przykro, że pod poprzednim rozdziałem jest tak mało komentarzy ;c. One bardzo motywują, chcę się pisać kiedy i wy piszecie swoje opinie. Nie wiem jak to będzie jeżeli nie będziecie dawali znaków, że to czytacie. Bo jeśli ja myślę, że nikt nie czyta tego opowiadania to po co mam je pisać? Czas pokaże...
No ale jak na razie to do następnego(mam nadzieję) ;* .
cudowny blog i świetne posty <3
OdpowiedzUsuńhttp://agrestaco6.blogspot.com/
DOBRZE ŻE DAVID MA JOHNA XDD Z TYM LISTEM HAHAH GREAT IDEA XD
OdpowiedzUsuńDOBRA LECIĘ NADRABIAĆ INNE ZALEGŁOŚCI :))
POZDRAWIAM! XD
Serdecznie zapraszam na 10 Cristiano and Natalie.
OdpowiedzUsuńhttp://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com